Strony

.

.

niedziela, 25 marca 2012

Na placu zabaw

W ten weekend Antosia odwiedzili Dziadkowie. Przyjechali na cztery dni, także było dużo czasu na wariactwa, zabawy i świrowanie. Dodatkowo pogoda nas rozpieściła dając w sobotę idealne warunki na wielogodzinny spacer. Podczas spaceru obowiązkowo odwiedziliśmy plac zabaw, jako że Antoś, jak większość dzieci, uwielbia piasek i zabawy w piaskownicy.
Z ręką na sercu przyznaję, że na taki dzień czekałam całą zimę.



środa, 21 marca 2012

Wiosennie o ostatnich przemyśleniach


fot.: internet

Dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Cudownie. Zima w tym roku, przynajmniej jak dla mnie, minęła bardzo szybko i w sumie nie dała mocno w kość. Mimo to wiosenne słońce jest jak balsam dla mojej duszy i ciała. O jak miło było wyjść dzisiaj do parku. Antoś w czasie porannej wizyty u lekarza okazał się być gotowy do spacerów, więc nie żałowaliśmy sobie i spędziliśmy na dworze trochę czasu wystawiając buzie do słońca. Jutro wracam do pracy, przez co dzisiejszy przedpołudniowy spacer cieszył jeszcze bardziej. W ciągu ostatnich dwóch tygodni Antoś zrobił niesamowite postępy. Nauczył się naśladować odgłos pociągu, sowy, konika. Zapytany o dany przedmiot potrafi go wskazać, nauczył się zapalać i gasić lampkę. Zrozumiał o co chodzi w naklejaniu naklejek i zamiast wkładać je do buzi - nalepia na kartkę, powoli zaczyna rysować kredkami. Czasami udaje Mu się także wrzucać klocki do sortera. Dzisiaj samodzielnie zrobił kilka kroczków i to bez mojej asysty. Po prosty wstał i przeszedł kawałek. Jestem z Niego ogromnie dumna. Dużo pracowaliśmy ostatnimi czasy i na prawdę widać efekty. Zastanawiam się tylko, czy taka duża zmiana w tak krótkim czasie wynika z tego, że ze mną łatwiej jest Mu się uczyć, czy jest to kwestia wieku i tak czy siak te postępy by poczynił, czy może czas spędzany z Nianią nie jest efektywnie wykorzystywany?? Zaczęłam się obawiać, czy Niania odpowiednio Antosia stymuluje. Z drugiej strony na prawdę nie mogę Jej nic zarzucić. Bardzo się stara, jest opiekuńcza, miła. Bawi się z Nim, czyta książeczki, układa klocki. Antoś Ją lubi, zawsze wita z uśmiechem, nigdy nie płacze jak wychodzimy do pracy. Czego chcieć więcej...a jednak ziarno niepewności w moim sercu zostało zasiane...

wtorek, 20 marca 2012

Zmęczenie

Uczucie zmęczenia to coś, z czym najtrudniej jest mi poradzić sobie odkąd zostałam Mamą. Mam wrażenie, że mogłabym spać zawsze i wszędzie. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem, ale od trzynastu miesięcy chodzę niewyspana niemal codziennie. Myślałam, że po takim czasie organizm się przyzwyczaja do mniejszych dawek snu. Wciąż czekam, aż mój się w końcu przyzwyczai. Szczególnie, że Antoś wziął sobie do serca przysłowie "kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje" i po zimowych pobudkach w okolicach 6.30 ostatnio budzi się regularnie godzinę wcześniej. Dla mnie 5.30 to środek nocy i na prawdę ciężko jest dzień w dzień uśmiechać się i układać klocki o tak wczesnej porze. Z utęsknieniem wspominam czasy, gdy w weekendy spaliśmy z M. "do woli", a w tygodniu miałam czas na krótką popołudniową drzemkę.
Na szczęście sypialnię mamy usytuowaną od zachodniej strony i już niebawem budzić mnie będzie nie tylko Antoś, ale też piękne poranne słońce zaglądające do pokoju.

poniedziałek, 19 marca 2012

Najtrudniejszy pierwszy krok

Antek chodzi. Jeszcze nie tak zupełnie swobodnie, ale już coraz śmielej. Chodzi nie tylko przy meblach i przy chodziku - pchaczu. Potrafi samodzielnie stać i utrzymać równowagę, a dodatkowo zrobić kilka kroków naprzód. Faktem jest, że na razie te kilka kroków najchętniej robi idąc od Mamy do Taty lub spowrotem, ale to pewnie tylko kwestia czasu. Ceni sobie Chłopak bezpieczeństwo, ot co :)

Poniżej pierwsze kroki zrobione na Teneryfie - wówczas jeszcze z asystą Taty.

środa, 14 marca 2012

Siedzimy w domu

Za oknem pogoda jeszcze nie wiosenna. Mży, wieje, jest szaro i brzydko. Antoś już drugi tydzień walczy z zapaleniem ucha. Najgorsze minęło, ból już nie dokucza tak bardzo, bo powoli udaje nam się przesypiać noce. Na dwór jednak wyjść nie możemy. Może, gdyby było ciepło i słonecznie..ale na pewno nie w taką pogodę. Siedzimy zatem w domu. We dwójkę, bo z racji tego, że Antoś choruje ja nie chodzę do pracy. To jest plus całej tej sytuacji. Siedzimy sobie razem, a ja zastanawiam się jak urozmaicić czas, by brak spacerów był jak najmniej odczuwalny. Czytamy, rozmawiamy, śpiewamy, tańczymy, uczymy się nowych umiejętności, przypominamy sobie to, co już znamy, bawimy się.
Obecnie wśród zabawek największą popularnością cieszy się konik na biegunach - prezent urodzinowy od Wujka Kuby. Antoś wchodzi na niego, schodzi, buja się, głaszcze konika i przytula go. Na pytanie "gdzie jest konik?" bezbłędnie konika wskazuje, a następnie sam sobie bije brawo.

niedziela, 11 marca 2012

O urodzinach... trochę spóźnione

25 lutego tj. dokładnie w dniu pierwszych urodzin Antosia, odbyło się Jego pierwsze przyjęcie urodzinowe.  Zaproszenia zostały wysłane kilka tygodni wcześniej tak, by każdy z zaproszonych gości znalazł czas i przyszedł świętować razem z nami. Impreza została zorganizowana w mieszkaniu mojej Siostry (i tu należy się duże "dziękuję" za pomoc w ogarnięciu całego przedsięwzięcia), które idealnie się sprawdziło. Było pyszne jedzenie, za które z kolei bardzo bardzo dziękujęmy Wujkowi i Ojcu Chrzestnemu Antosia. Do tego wszystkiego domowej roboty tort w kształcie kotka, wybieranie*, dmuchanie świeczki oraz wiele różnych atrakcji dla dzieci. Jednym słowem wieczór pełen wrażeń. Antoś wszystko dzielnie zniósł. Nie chciał, co prawda, zdmuchnąć świeczki, ale tortu zjadł cały kawałek. Ze smakiem. Pierwszy raz bowiem miał okazję zjeść coś słodkiego. Decydując o swojej przyszłości świadomie wybrał chlebek, dał sobie wymalować kotka na twarzy (jedną z atrakcji dla dzieci było malowanie twarzy) i wytrwał prawie do samego końca.





*Tradycja wg. której każde dziecko w dniu swoich pierwszy urodzin dostaje tackę z różnymi przedmiotami do wyboru - chlebkiem, pieniążkiem, różańcem, książką, itp. Ta z rzeczy, po którą Dziecko sięgnie w pierwszej kolejności ma oznaczać, jaka przyszłość je czeka.

wtorek, 6 marca 2012

Pierwsza gorączka

Odkąd pamiętam budziła we mnie strach. Nie raz zastanawiałam się jak to będzie, gdy się pojawi? Czy zauważę, czy będę umiała odpowiednio zareagować? W jakich okolicznościach do nas przyjdzie? Pierwsza gorączka. Mamy ją już za sobą. Poprzedzona kilkudniowym katarem i wieloma nieprzespanymi nocami pojawiła się dzisiaj. A tak się cieszyłam, że Antoś wcale nie choruje...Następnym razem ugryzę się w język, albo odpukam w niemalowane.