Strony

.

.

poniedziałek, 22 lipca 2013

...i powroty

Nie mogłam się już doczekać. Całą sobotę kręciłam się po domu z motylkami w brzuchu. Niczym przed pierwszą randką. Czekałam na Niego od samego rana i zastanawiałam się jak to będzie gdy w końcu znów będzie z nami.
Antosia do Warszawy przywieźli moi rodzice. M. poszedł po Niego na dół, a ja czekałam w drzwiach. Słyszałam, jak opowiada w windzie co Mu się przytrafiło, co robił na wakacjach. W końcu drzwi windy się otworzyły i wyskoczył z nich uśmiechnięty, rozgadany, z rozjaśnionymi od słońca włosami, jakby dużo wyższy niż dwa tygodnie wcześniej.
Nie umiałam opanować łez wzruszenia. Tak dobrze było mieć Go znów blisko. Wpadł do mieszkania i od razu poleciał do swoich zabawek, non stop coś opowiadał, śmiał się.
Cieszyliśmy się wszyscy.

Po jakimś czasie zapytaliśmy się Antosia czy chce zobaczyć Zuzię. Wcześniej była jakby nieobecna - spała w swojej kołysce więc Antoś Jej nie zauważył. Po naszej zachęcie podszedł do kołyski i zajrzał do środka. Zdziwił się, że jest taka malutka, ale zareagował na Jej obecność optymistycznie.
Niedzielę całą spędziliśmy w domu. We czwórkę. Koło szesnastej Antoś miał moment "kryzysu", który na szczęście szybko minął. Trochę tak, jakby ciężko Mu było zaaklimatyzować się w domu na nowo. Poszedł spać w dobrym humorze i w dobrym humorze wstał dzisiaj rano.
A teraz nasza w tym głowa, żeby tak było już zawsze...

piątek, 19 lipca 2013

Zuzia

Doczekaliśmy się...w niedzielę 14 lipca 2013 r. o godzinie 21:10 przyszła na świat nasza córeczka Zuzia - młodsza siostra Antosia. W momencie urodzenia ważyła 3700 g i mierzyła 57 cm. Ma bujną czarną czuprynę i jest strasznym słodziakiem.

Niestety nie udało mi się Jej urodzić siłami natury. W ostatniej chwili podjęto decyzję o cięciu cesarskim. Troszkę nad tym ubolewam. Ale tylko odrobinę, bo wiem, że tylko dzięki temu jest dzisiaj z nami.

Poznajcie moją małą Dziewczynkę:



A już jutro z wakacji u Dziadków wraca Antoś. Nie mogę się doczekać chwili, jak Go zobaczę. Jego nieobecność w domu, mimo wielu wrażeń i zdarzeń które miały w tym czasie miejsce, bardzo nam się dłużyła. Synku, wracaj do domu, bo tęsknimy strasznie!!


P.S. Kilka dni przed urodzeniem się Zuzi dostaliśmy paczkę od Cioci Asi. Był w niej między innymi ten śliczny różowy kocyk prezentowany przez Zuzię na zdjęciach. Bardzo Cioci dziękujemy za to, że uszyła go z myślą o Zuzi. Dodaje Mu szczególnej wartości!
Dziękujemy za paczkę..ale przede wszystkim za obecność i pomoc w ciągu naszych pierwszych wspólnych dni.



środa, 10 lipca 2013

Oczekiwanie

Czekamy...czekamy...czekamy i... doczekać się nie możemy.
Czekanie powoli zamienia się we frustrację, w cowieczorne łzy, w obawę...
Hormony dają się we znaki.
Telefon dzwoni...wszyscy pytają "kiedy?"
Czekamy...
Codziennie zdaje się, że to może być już. Każdego dnia czuję, że chyba się zaczyna.
A później skurcze nikną, zasypiam, budzę się rano, skreślam kolejny dzień w kalendarzu..
...i czekam dalej...


niedziela, 7 lipca 2013

Rozstania...

Tydzień temu, w poniedziałek, poczułam niemoc. Poczułam, że opadam z sił i potrzebuję pomocy. Że nie daję rady, że brak mi energii, pary i pomysłów na całodniowe zabawy. Wówczas podjęłam decyzję, że lepiej chyba będzie jeśli Antoś pojedzie do Dziadków do Wrocławia. Tam, gdzie ma ogród, mnóstwo wrażeń, sto procent uwagi i dużo pozytywnej energii. Tam, gdzie ominie Go ewentualny stres i zamieszanie związane z nadchodzącym dużymi krokami urodzeniem się Zuzi, wyjazdem do szpitala, itd. Decyzja nie była łatwa, choć wiem, że najsłuszniejsza jaką mogłam podjąć w obecnej sytuacji.

Od tamtego dnia codziennie rozmawiałam z Antosiem o Jego wyjeździe na "wakacje" do Babci. Bardzo się cieszył, szczególnie że w planach była podróż pociągiem. Opowiadał, co będą z Babcią i Dziadkiem robić, gdzie pojadą rowerami, jak będzie spędzał czas. Czekał, aż Babcia po Niego przyjedzie. Pakował do walizki zabawki. Dzisiaj rano chętnie i z uśmiechem na twarzy poszedł na dworzec i wsiadł do pociągu. Z uśmiechem na twarzy pomachał nam na pożegnanie. I pojechał. Nie na długo, bo pewnie na maksymalnie kilkanaście dni.
Wiem, że tego potrzebowałam. Trochę luzu, czasu dla siebie - bez gotowania, składania i tych wszystkich domowych czynności. Czasu, na poleżenie na kanapie, poczytanie książki.. Wiem, że dla Antosia to będzie wspaniały czas pełen wrażeń, nowych doświadczeń, obecności Dziadków których kocha, a z którymi dzieli Go na co dzień duża odległość. Wiem to wszystko. Ale wiem też, że wróci do zupełnie innej rzeczywistości. Dzisiaj wsiadał do pociągu jako mój mały Synek, wracać będzie już jako Starszy Brat!! Tak bardzo dorośnie w tak krótkim czasie!!