Strony

.

.

czwartek, 26 stycznia 2012

Nadszedł TEN dzień

Nadszedł TEN dzień...dzień, w którym po raz pierwszy zostawiam Chłopaków samych na dłużej niż kilka godzin i lecę na weekend do stolicy Wielkiej Brytanii. Ciężko mi. Ciężko było wyjść z domu, zrobić "papa" Antosiowi i zamknąć za sobą drzwi mając świadomość kilkudniowej rozłąki.
Mam ogromne poczucie winy i przekonanie, że robię coś złego. Zakazanego. Czy jestem wyrodną matką???
Z drugiej strony próbuję znaleźć dobre strony tej sytuacji, i jak się okazuje, jest ich bardzo wiele. Po pierwsze uważam, że będzie to czas, który Antoś i M. będą mieli tylko dla siebie i który z pewnością bardzo Ich do siebie zbliży. Dodatkowo M. będzie miał okazję sprawdzić się w roli pełnoetatowego Taty. Jestem przekonana, że sobie świetnie ze wszystkim poradzi, ale prawdą jest, że mimo iż Antoś ma już 11 miesięcy to wcześniej takiej okazji nie miał. Co więcej będzie to weekend, który będę mogła spędzić tylko i wyłącznie myśląc o sobie. Wierzcie mi, już trochę zapomniałam jak to jest. Będę mogła się upić, plotkować całą noc z eM, pozwiedzać, przelecieć się po sklepach - bez obawy o moje poranne samopoczucie, bez patrzenia na zegarek, bez myślenia co jeszcze muszę zrobić, bez stresu czy Antek nie jest głody/zasikany/spocony/zmęczony/spragniony/...
Chciałabym, aby Antoś miał bezproblemowe, beztroskie życie. Ale nie oszukujmy się - to chyba nie jest w 100% możliwe. Prędzej czy później będzie musiał sam radzić sobie z trudnościami, emocjami, uczuciem dyskomfortu. Są to przecież nierozłączne części egzystencji każdego człowieka. W ten weekend Antoś zdobędzie nowe doświadczenie - poczuje tęsknotę. Będzie musiał sobie z tym uczuciem poradzić, ale Tata na pewno Mu w tym pomoże. Nauczy sie też, że choć jest to uczucie w pewnym sensie nieprzyjemne, to tak na prawdę krótkotrwałe i po którym przychodzi uczucie radości...Bo przecież szybko wrócę.

wtorek, 24 stycznia 2012

Czym się aktualnie bawimy

Już od jakiegoś czasu staram się podsuwać Antosiowi takie zabawki, które pozytywnie wpływają na Jego rozwój oraz zapewniają Mu odpowiednią stymulację. Nie ukrywam, że wybór jest zawsze trudny, gdyż szczerze Wam przyznam - nie specjalnie się na tym znam. Staram się trochę czytać, obserwuję Wasze blogi i pomysły..i za to bardzo dziękuję, gdyż są one skarbnicą wiedzy i z pewnością bezcenną inspiracją. Oczami wyobraźni wycinam już kontynenty z papieru ściernego, urządzam ulewę w zamkniętym słoiku czy wymyślam ciekawe zagadki o zwierzętach...Jak na razie Antoś jest zbyt mały na wszystkie tego typu zabawy, także mimo, iż głowę mam pełną pomysłów - z realizacją muszę jeszcze trochę poczekać.

U nas aktualnie zabawą nr 1 jest wyciąganie zwierzątek z plastykowego słoika - wsypuję do naczynia różne zwierzątka, po czym zamykam je. Antoś najpierw uważnie skupia się na dostaniu do środka, a gdy wieczko jest już odsłonięte - pojedynczo i po kolei wyciąga każde zwierzątko ze słoja.
Umiejętność chwytania małych pojedynczych przedmiotów okazała się niezmiernie przydatna przy "częstowaniu się" chrupkami - wcześniej, jak się domyślacie, chrupki garściami latały po całej kuchni.
Bardzo dobrze sprawdzają się też kolorowe kubeczki "ikea" - buduję z nich wieżę, którą Antoś z pełną satysfakcją strąca, turlamy kubeczki po pokoju, wkładamy jeden w drugi, a następnie Antoś kolejno wyciąga je "z siebie". Mamy też wieżę z drewnianych, okrągłych klocków. Jak na razie Antoś radzi sobie jedynie z ich zdejmowaniem, ale pracujemy nad tym, by i nakładanie klocków na "stelarz" było dla Niego przysłowiową bułką z masłem. Dodatkowo kupiłam ostatnio małą, drewnianą, pięcioelementową układankę w kształcie misia. Pokazuję Antosiowi, jak ją ułożyć, ale On tylko przygląda się uważnie po czym wybiera sobie jeden z elementów i z zadowoleniem wkłada go do buzi. Misia jak na razie układać nie chce.


niedziela, 22 stycznia 2012

Dziadkowie

Mój Tata zwykł mawiać "Dzieci się ma po to, aby mieć Wnuki. Bo Dzieci trzeba wychować, a Wnuki to się już tylko rozpieszcza". Prawda. Do dziś pamiętam, jak w dzieciństwie lubiłam jeździć do Dziadków. Zawsze można było oglądać do późna telewizję, można było się bawić babcinymi ciuchami i bibelotami, do jedzenia było tylko to, co zamówiliśmy. Babcia z Dziadkiem zawsze mieli czas, żeby opowiedzieć nam historie ze swojego dzieciństwa, żeby poczytać, zabrać nas do parku czy na plac zabaw.
Pamiętam czas, kiedy moi Rodzice doczekali się pierwszej Wnuczki - patrząc z boku na to jak Ją chołubią, zajmują się Nią czy spełniają Jej życzenia zdałam sobie sprawę, iż nigdy nie sądziłam że mogą być tak liberalni. W relacji z Wnukami zmienieją się nie do poznania.

Antoś ma cudownych dziadków. Mieszkają daleko, ale Babcia Jadzia nigdy nie przepuści okazji,żeby nas odwiedzić. Mają z Antosiem swoje sekrety, świetnie się dogadują. Babcia rozpieszcza Antosia, jak tylko może, a ja przymykam oko,bo przecież taka jest rola Babci :)
Każdego dnia życzymy naszym Rodzicom, by byli zawsze zdrowi, weseli i pełni energii. W ten weekend życzenia są szczególne - bo to w końcu Ich weekend. Rodzice M. świętują po raz pierwszy. Strasznie się z tego cieszą, a nas cieszy ich radość na widok naszego Synka.

czwartek, 5 stycznia 2012

"Kto czyta książki, żyje podwójnie" (Umberto Eco)

Odkąd Antoś skończył pięć miesięcy regularnie czytamy książeczki. Regularnie,oznacza tu dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Wiadomo, że te "sesje" z lekturą, jak na razie, nie są długie. Z biegiem czasu na pewno będą się wydłużać. Przyznam się Wam, że czekam na to z niecierpliwością. Marzy mi się, że będziemy sobie siedzieć w łóżku zakopani w pościeli, Antoś wybierze książeczkę, a ja będą Mu ją czytać.
Jak na razie to ja wybieram tytuły. Zazwyczaj są to wiersze Brzechwy lub Tuwima, ale też innych autorów np. Urszuli Kozłowskiej. Czytam, On słucha uważnie przez kilka minut, następnie opowiadam o tym, co widnieje na obrazkach, pokazuję palcem zwierzątka, naśladuję dźwięki, które wydają. Antoś sam przewraca strony i sprawia Mu to ogromną frajdę. Mam ambicje, aby zapytany o coś z obrazka - wskazał to samodzielnie. Wciąż nad tym pracujemy i nic. Wyraźnie trzeba jeszcze poczekać. Jak na razie cieszę się, że książeczki lubi, słucha, ogląda. Wierzę, że to zaowocuje w przyszłości, że postawiony przed wyborem: komputer czy książka - z radością wybierze to drugie. Bo jak mawia chińskie przysłowie "książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni".