Strony

.

.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Noszę, lulam, przytulam

"Nie noś, bo przyzwyczaisz" , "Ciągłe noszenie się na Tobie prędzej czy później zemści" czy "Chwilę popłacze to się nauczy" to zdania które, choć słyszane często, wciąż nie znajdują u mnie poparcia.
Chyba pisałam już kiedyś, że Zuzia wraz z momentem urodzenia zaczęła okazywać silną potrzebę bliskości. Być może powodem był ciężki poród zakończony cesarskim cięciem po którym nie położono mi Jej na brzuchu, być może to Jej temperament...Sama nie wiem.
Przez pierwsze tygodnie Zuzia w zasadzie nie odrywała się od piersi, w nocy nie dawała odłożyć się do łóżeczka, w dzień najlepiej czuła się w chuście, nigdy nie zasypiała samodzielnie. "Słuchałam" Jej i starałam się zaspokajać wszystkie potrzeby. Oczywiście wiele razy wściekałam się w duszy, narzekałam na bolące od lulania ręce czy zmęczony po całym dniu kręgosłup. Mimo to, gdy zaczynała płakać znajdowałam w sobie resztkę siły by ponosić Zuzię czy po raz kolejny przystawić do piersi. Tak mijały nam tygodnie,po tygodniach miesiące..Im Zuzia była starsza, tym częściej słyszałam docinki w stylu "przyzwyczaiłaś do noszenia". Cóż mogłam odpowiedzieć - tak, po cięciu cesarskim w narkozie po którym dochodziłam do siebie przez cztery tygodnie, przy dwójce małych dzieci w domu i całej palecie obowiązków domowych, które mam - przyzwyczaiłam do noszenia.

Zuzia rośnie, jest coraz starsza, coraz więcej umie i rozumie...I choć noszona była praktycznie całe pierwsze półrocze swojego życia to nie płacze odkładana na matę czy do łóżeczka. Umie się sama zabawić, podpełznąć do zabawki czy pogrzechotać grzechotką. Choć nigdy nie była zmuszona samodzielnie zasypiać, to umiejętność tę posiadła sama i coraz częściej ją wykorzystuje. Wciąż często się budzi na karmienie, ale w ciągu dnia przestawiła się na stałe pokarmy i zajada je z apetytem. Coraz mniej bliskości potrzebuje, coraz bardziej samodzielna się robi.

Noszę, lulam, przytulam. Pomagam zasnąć każdemu z Dzieci, jestem uważna na ich płacz i nigdy nie ignoruję ich "problemów". Czasami mam dość, jasne. Często rezygnuję z czasu dla siebie, sporadycznie przesypiam noce. Ale czas szybko leci, Zuzia z Antosiem prędzej czy później zrezygnują z zasypiania z Mamą. Wiem, że będę tęsknić za tymi czasami, dlatego dzisiaj jestem na każde Ich zawołanie! A wszyscy wokół niech mówią co chcą!

5 komentarzy:

  1. Mam podobne zdanie, choc w rodzinie nie miałam poparcia ;)
    Myślę, że im więcej wytluli się za młodu tym będzie pewniejsze siebie jako starsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez nosze! Nosze choc plecy bola!. Dzieci potrzebuja bliskosci!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tak nosiłam julke i znam te uczucie, ale na razie nie chce już być noszona na rękach więc mam spokój.
    Pozdrawiam

    mama-julii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. bo tak jest jak piszesz, nosi się głownie do momentu gdy dziecko nie jest bardziej mobline później to już sporadyczne przypadki...
    pozdr i zapraszam do nas

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nosiłam, teraz razem sypiamy ;). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")

    OdpowiedzUsuń