Zrobiłam coś szalonego. Wg mnie szalonego, bo myślę, że wiele z Was szaleństwa w tym nie dostrzeże. Myślałam o tym intensywnie. Wahałam się. Wciąż boję się jak to będzie. Ale zdecydowałam się spróbować. Otóż za namową M. skorzystałam z zaproszenia
koleżanki i kupiłam bilety do Londynu. Dla jednej osoby. Antoś zostanie z M. Będzie to pierwszy raz kiedy zostawię Go na noc. Pierwszy raz, kiedy zostawię Go na dłużej niż kilka godzin. Jak na razie wyrzuty sumienia mieszają się z silnym podnieceniem i chęcią przeżycia przygody. Mam jeszcze trochę czasu - lecę pod koniec stycznia. Termin wybrałam trochę z myślą o przecenach...ale tylko trochę...będą inne priorytety.
 |
fot. internet |
p.s. Czyżby z przyjaźniami było jak z miłością? Nie rdzewieją? Jakiś czas temu
tutaj pisałam o tęsknocie do przyjaciółki z liceum - niejakiej M. To z Nią mam zamiar przeżyć weekend z serii "jak za dawnych lat". Podniecenie i radość narastają!!
No, no, no. To faktycznie przełom jakiś się szykuje. Mam nadzieję, że i dla Ciebie, i dla obu chłopaków, to będzie pozytywne przeżycie. :) Macie jeszcze czas, by się oswoić z tą myślą.
OdpowiedzUsuńwow to dla mnie duże szaleństwo choć mam nie jedno dziecko, uważam to za duże wyzwanie ;)
OdpowiedzUsuńOoo proszę, ale Ci dobrze! Brawo za podjętą decyzję! Nie pożałujesz! I tylko bez wyrzutów i wątpliwości...ach zazdroszczę!!!!
OdpowiedzUsuńSuper! Zazdraszczam strasznie :) Nie pożałujesz na pewno! :) Ściskam
OdpowiedzUsuńJedź i baw się dobrze. Mąż sobie na pewno z Antkiem poradzi :)
OdpowiedzUsuń