Odkąd przeprowadziłam się do innego miasta dużo rozmyślam na temat przyjaźni. Sięgam pamięcią do czasów dzieciństwa i przypominam sobie różnych ludzi, którzy mieli ogromny wkład w to, jaka dziś jestem. Niewiele z tych przyjaźni przetrwało..co, nie ukrywam, bardzo mnie smuci. Przypominam sobie czas podstawówki i koleżankę z klasy, z którą spędzałam każde popołudnie po szkole, nasze pierwsze miłosne dylematy, dorastanie, pierwsze wyjazdy kolonijne…nasze drogi rozeszły się jeszcze w szkole podstawowej, pod sam jej koniec, choć do dziś nie wiem co takiego się wówczas stało..jakiś czas temu napisałam do niej wiadomość – niestety do dziś nie dostałam odpowiedzi.
Po szkole podstawowej nastał czas liceum i ten czas wspominam jako jeden z najprzyjemniejszych okresów dotychczasowego życia. Był to też okres intensywnych przyjaźni, które do dziś wspominam z uśmiechem na twarzy, gdyż z każdą ze wspominanych przeze mnie postaci wiąże się co najmniej jedna niezapomniana przygoda. Wspominam M. i O. jako dwie, z którymi łączyła mnie wówczas szczególna relacja. Nasze wspólne wakacje, pierwsze wyjścia do klubów nocnych (stroiłyśmy się co najmniej jak na bal sylwestrowy i zjawiałyśmy się w klubie około 18, zanim jeszcze na bramce stali ochroniarze, którzy zapewne nie wpuściliby nas z powodu braku dowodu osobistego, następnie zamawiałyśmy po piwku, ewentualnie „Iguanie” i siedziałyśmy dumne z tego, w jaki sposób udaje nam się spędzić wieczór), popołudnia spędzone w Zorbie na piciu herbaty oraz graniu w scrabble, długie dywagacje przez telefon zmierzające do wymyślenia powodu, z którego to nie możemy się pojawić na kolejnym sprawdzianie z historii. Wspominam mnóstwo takich sytuacji i tęsknie za nimi. Zastanawiam się dlaczego tak się stało, że są to już jedynie odległe wspomnienia. Dlaczego los tak pokierował naszym życiem, że dzisiaj nasza znajomość sprowadza się do przynależności do grupy znajomych na Facebooku? Czasami mam ochotę spotkać się z nimi i opowiedzieć o moich emocjach, o tym jak bardzo mi brakuje ich obecności w moim życiu. Niestety nigdy nie wystarczyło mi odwagi. Z drugiej strony..minęło już tyle czasu, że naprawdę straciłam wiarę w to, że dziś mogłoby być choć w połowie tak fajnie jak wówczas, za czasów szkoły średniej.
Kolejnym etapem mojego życia były studia. Zaczynałam je jako studentka studiów wieczorowych na których poznałam A. Od początku znalazłyśmy wspólny język, głównie dlatego, że obydwie miałyśmy w planach przeniesienie się na studia dzienne i razem się do tego przygotowywałyśmy wzajemnie wspierając. Nie byłyśmy tzw. papużkami – nierozłączkami natomiast myślę, że łączyła nas bliska znajomość. Niestety i ona nie przetrwała pewnej próby. Czy mam dziś do siebie żal, że tak się stało…Przyznaję z ręką na sercu, że tak. Nie daje mi to spokoju, mimo iż nie uważam się za jedyną winną całej sytuacji. I tu też brakuje mi odwagi na wyjaśnienie tego, co nie zostało dopowiedziane w przeszłości.
Ktoś ostatnio powiedział mi, iż taka jest kolej rzeczy. Otóż w miarę jak zmienia się nasze życie, nasza osobowość i upodobania – zmianie ulegają także nasze relacje i część z nich zwyczajnie „przedawnia się” nie oferując nam wartości dodanej…Ponoć należy skupić się na znajomościach wciąż trwających, o nie dbać i z nich czerpać siłę do dalszych działań. Jednocześnie nie zapominając iż każdy dzień jest okazją do poznania nowych przyjaciół, którzy mogą odmienić nasze życie.
Może z biegiem czasu i ja dojrzeję do tego, że tak musiało być i będę jedynie cieszyć się wszystkimi miłymi wspomnieniami nie zastanawiając się co by było gdyby…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz