Strony

.

.

niedziela, 27 listopada 2011

Nominowana

Zostałam nominowana przez Elsę do napisania o pięciu rzeczach, które lubię. Niby nic takiego, pomyślicie - ja jednak poczułam się wyróżniona, za co Elso serdecznie Ci dziękuję.
Długo myślałam nad tym, co powinno znajdować się w tym poście. Jakiś czas temu pisałam już, co lubię dlatego chciałam by ten wpis był czymś nieco innym, bardziej dopracowanym. Chciałam umieścić w nim te pięć rzeczy, które lubię najbardziej. A do tego potrzeba było trochę spokoju i refleksji. Bo to przecież tylko pięć rzeczy...
A więc wybrałam, co następuje:

1. Lubię pić poranną kawę leżąc w łóżku. Bez pośpiechu, bez głowy zawalonej myślami, co trzeba zrobić natychmiast, a z czym mogę poczekać pół godziny. Kawa powinna być ciepła, aromatyczna, słodka i z odrobiną spienionego mleka.

2. Lubię pierwsze wiosenne słońce. Słońce,które dodaje energii i chęci do życia. Dni, kiedy po długiej zimie można zostawić kozaki w domu i pójść na spacer w baletkach. I tę świadomość, że przede mną kilka słonecznych, ciepłych miesięcy.

3. Lubię poradniki Jespera Juula. Pierwszy trafił w moje ręce zupełnie przypadkowo (o ile w życiu można mówić o jakimkolwiek przypadku) ale nie mogłam się od niego oderwać. Jesper pomógł mi zrozumieć wiele z własnych emocji, pokazał drogę do bycia lepszym rodzicem i sprawił, że chcę iść tą drogą.

4. Lubię spotkania towarzyskie. Wszelkiego rodzaju. Zapraszanie gości i chodzenie z wizytą. Długie nocne rozmowy przy kieliszku wina i wygłupy w ciągu dnia. Tego chyba najbardziej brakuje mi w czasie emigracji do Warszawy.

5. Lubię czas na kilka dni przed wyjazdem wakacyjnym. Uczucie ekscytacji na myśl o tym, co przede mną. Planowanie i pakowanie. Przedwakacyjne zakupy. Świadomość, że za kilka dni zostawię wszystkie obowiązki i pojadę gdzieś, gdzie będzie pięknie i miło.
...

Do napisania 5 lubianych przez siebie rzeczy nominuję: Mamę Syn'a Alka, Magdę(c), Mimi, Grubcię oraz Dzieckoziemi.

7 komentarzy:

  1. Dzięki Kittie! Mamy dużo wspólnego! 9-miesieczne dzieciaki, Kawa-Jull-ludzie i...emigracja w mieście na W ...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego piątego punktu za bardzo nie lubię, bo jak zbliża mi się jakikolwiek urlop to problemy w pracy piętrzą się nie miłosiernie i spraw do załatwienia robi się nagle niesamowicie dużo !

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamo Syn'a Alka: To prawda. Już jak pierwszy raz przeglądałam Twojego bloga odniosłam wrażenie, że łączy nas wiele. A później tylko utwierdzałam się w tym przekonaniu :)

    Elso: Ja mam to szczęście, że w pracy patrzą z przymrużeniem oka na tych, którzy lada chwila wybierają się na urlop. Mamy nawet taką niepisaną zasadę, że dzień przed wakacjami każdy "urlopowicz" może przyjść ubrany łamiąc tzw. biznesowy dressing code. Mała rzecz, a niezmiernie cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku, Kittie to chodzi o mnie?

    OdpowiedzUsuń
  5. dawno tu nie zaglądałam dlatego odpowiedź trochę spóźniona: ale tak tak...o Ciebie, Magdo(c) chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję ;-) Zmyliła mnie wielka litera w imieniu, ale wreszcie napiałam ;-) pozdrawiam bardzo serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Duża litera to wyraz szacunku ;)
    Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń