Strony

.

.

czwartek, 29 września 2011

Pić to trzeba umieć

Zaczynaliśmy od butelki, w której Antoś dostawał do picia herbatkę Plantex. Okazjonalnie, przy kłopotach z brzuszkiem bądź trudnościach w zrobieniu kupki. Gdy skończyłam karmienie piersią, a na dworze było coraz cieplej Antoś pojął sztukę picia z kubeczka Doidy Cup. Idzie mu całkiem nieźle, natomiast nie jest w stanie napić się sam…trzeba mu kubeczek podstawić po buźkę i przechylać. Na samodzielne picie z kubeczka przyjdzie jeszcze pora.


fot.: internet
Jakiś czas temu kupiłam bidon. Nie raz widziałam dzieci pijące z bidonu i wydało mi się to rewelacyjnym rozwiązaniem. Szczególnie, że umiejętność picia z bidonu jest równoznaczna z umiejętnością picia przez rurkę, która to zdolność jest przydatna w sytuacji braku bidonu czy kubeczka. Picie z bidonu jednak okazało się trudnym wyzwaniem. Ćwiczyliśmy wielokrotnie, ale Antek kompletnie nie pojmował, o co chodzi…gryzł rurkę, rzucał bidonem, trząsł nim nasłuchując czy grzechocze…na nic zdało się moje demonstrowanie jak należy ssać czy pokazywanie, że w środku znajduje się picie…Postanowiłam zatem zaczekać, sądząc że może jeszcze nie czas na bidon. Przez kilka tygodni stał on zatem z tyłu kuchennej szafki. Aż do wczoraj, kiedy to postanowiłam spróbować ponownie. Nalałam picie i dałam Antosiowi ciekawa, co będzie dalej. Antoś wziął rurkę do buzi, trochę pomemlał, trochę pogryzł, aż w końcu jak gdyby nigdy nic zassał i przełknął płyn. Był zaskoczony, dlatego spróbował pociągnąć raz jeszcze, a potem kolejny i kolejny. Już teraz dobrze wie do czego służy bidon, dzielnie pije z niego od rana. A ja jestem taka dumna. Mój mały mądry Chłopczyk!!

1 komentarz: