Strony

.

.

niedziela, 17 marca 2013

O Łukaszu słów kilka czyli trochę na żarty, trochę na serio...

Na pomysł napisania tego posta wpadłam po przeczytaniu komentarza Lukas'a vel JB pozostawionego pod poprzednim wpisem. Dla zainteresowanych inicjały JB to nic innego jak Justin Bieber - Łukasz (bo tak brzmi imię autora tego komentarza) bowiem otwarcie mówi o tym, że jedna piosenka wykonawcy wpadła Mu w ucho i wyjść z ucha oraz głowy nie chce..i choć wszyscy trochę się z Niego z tego powodu podśmiewamy to czyż nie każdy ma jakąś słabość, do której niekoniecznie jest chętny się przyznać?? I czy nie cenimy za odwagę ludzi, którzy głośno i z pewną dozą dystansu do samego siebie mówią o swoich nietypowych upodobaniach??
Ale wracając do początku. Łukasza poznaliśmy z M. przy okazji zapraszania znajomych i przyjaciół na nasz ślub - był wówczas chłopakiem Natki i to w Jego towarzystwie Natka postanowiła spędzić nasze wesele (a później także resztę życia). Pamiętam jak dziś dzień, gdy widzieliśmy się po raz pierwszy. Muszę w tym miejscu napisać, że Łukasz to jedna z tych osób, które poznajesz i po pierwszej konfrontacji masz nadzieję, że pozostawiłeś po sobie dobre wrażenie w związku z czym jest szansa na kolejny wspólny wieczór. Na szczęście od tamtego czasu wspólnych wieczorów było sporo, były kilkudniowe odwiedziny u nas, a nawet wspólne wakacje. Łukasz z M. tak się zaprzyjaźnili, że obecnie ciężko jest im opuścić okazję spędzenia razem czasu :). A my z Natką nie narzekamy, bo między nami też "iskrzy" :)
Łukasz to człowiek o dużym poczuciu humoru, który doskonale odnajduje się w nowym towarzystwie i chyba z każdym potrafi znaleźć wspólny język. Był chyba najzabawniejszym i najbardziej wyluzowanym Panem Młodym, na którego weselu przyszło mi się bawić. Świetnie tańczy układy Michaela Jacksona, śpiewa piosenki Stachurskiego i ma w swojej głowie mnóstwo informacji także tych z kategorii "wiedza niepotrzebna". Jest uwielbiany przez dzieci - swoich jeszcze nie posiada, ale cudzym chętnie poświęca czas i uwagę. Jest rannym ptaszkiem, ale jednocześnie wykazuje wiele empatii dla śpiochów i leniuchów..no chyba, że dzień wcześniej zaplanował wyjazd o 8 rano - wówczas nie ma szans na zmianę planów...choćby się waliło i paliło, bez względu na to o której wszyscy poszli spać On o 7.48 będzie siedział w aucie i nerwowo poganiał całe towarzystwo :). Lubi whiskey, sushi i przywiązuje dużą wagę do butów, które nosi. W pracy zawodowej najwyraźniej minął się z powołaniem - w Dniu Kobiet zaufane grono chłopców zorganizowało dla swoich żon pokaz ala Chippendales i muszę przyznać, że Łukasz czuł się w swojej roli jak ryba w wodzie..dodatkową atrakcją, jaką nam zafundował było nieoczekiwane wejście w woka pełnego oleju po smażonych krewetkach, który to olej studził się na balkonie. Wyobraźcie sobie Jego minę,  gdy zobaczył swojego prawie nowego klapka całego w oleju :)..swoją drogą jestem ciekawa czy wciąż próbuje go wyczyścić czy dał za wygraną i spisał klapki na straty...
Tak więc Łukaszu - cieszymy się, że tworzycie z Natką taką fajną parę; cieszymy się, że się z nami kolegujecie i życzymy Ci, byś zawsze był tylko i wyłącznie sobą, gdyż życie bez Ciebie z pewnością byłoby o wiele nudniejsze!!!



1 komentarz:

  1. Wo więc sam nie wiem co mam napisać... już po przeczytaniu nagłówka że coś o mnie będzie byłem zaskoczony a po przeczytaniu całości o tym jak Ty mnie widzisz no i mam nadzieję że inni tak samo mnie oceniają to się nawet wzruszyłem !!!
    No cóś piknego ! Wiele o sobie słyszałem różnych rzeczy ale nikt nigdy tego nie opisał wiec naprawdę czuję się zaszczycony Bardzo Ci DZIEKUJĘ
    Zapraszam Was z Michałem na backstage po koncercie zrobimy sobie wspólne zdjęcia i przejedziemy się wypasioną limuzyną do McDonaldsa.

    OdpowiedzUsuń