Strony

.

.

piątek, 24 sierpnia 2012

Podróże kształcą

Trzy tygodnie wakacji były dla Antosia czasem ogromnych zmian. Zmian Jego samego. Wrócił znad morza jako doroślejszy, bardziej samodzielny Chłopiec. Przede wszystkim zaczął wypowiadać pierwsze słowa (poza Mama i Tata)..na razie słowem, które króluje i jest wypowiadane najczęściej (można liczyć w setkach wypowiadanych razy w ciągu doby) jest "autko". Antoś bowiem co chwilę znajduje wśród swoich zabawek jakiś samochodzik i pokazując go nazywa autkiem. W książeczkach żadnego nie pominie - wskazuje paluszkiem i nazywa. Jak tylko jakiś samochód przejeżdża pod naszymi oknami, zastyga w bezruchu, wsłuchuje się i informuje wszystkich wkoło, co usłyszał - autko. Nie muszę chyba pisać, co dzieje się w czasie spaceru :). Są też inne słówka i coraz ich więcej. Radość rozpiera mnie na samą myśl, że już niebawem będę mogła sobie z Antosiem zwyczajnie pogadać :). Że będzie to dialog, a nie monolog. Myślę, że zadowolony jest także Dziadek, który podczas wspólnego tygodnia z Antosiem wiele razy mógł usłyszeć wyraźne wołanie Wnuka "Dziaaaadzia..Dziaaaaadziaaaaaaaaa".
Kolejną umiejętnością, którą mamy opanowaną prawie do perfekcji jest samodzielne jedzenie - w zasadzie wszystko poza zupą zjadane jest bez najmniejszego problemu. Jogurt z kubeczka, kanapeczki, mięsko, warzywa, owoce, makaron - trafiają prosto do buzi przy pomocy sztućców. Tylko zupa jeszcze trochę ucieka z łyżki..no ale umówmy się - z zupą wcale nie jest tak prosto :).
Wakacje nie byłyby wakacjami gdyby nie pewne rozluźnienie w kwestii diety..i tak Antoś po raz pierwszy jadł gofry oraz lody - musielibyście widzieć Jego minę gdy dostał swoją pierwszą własną gałkę lodów - delektował się nim dobre pół godziny..czas się dla Antosia zatrzymał i nic innego nie było ważne :)
Ponadto Antoś zaczął sam zjeżdżać na zjeżdżalni (wcześniej tylko przy asekuracji kogoś dorosłego), kąpał się w morzu (wiele razy...był dużo wytrwalszy niż niejeden dorosły - po prostu rozpędzał się i wbiegał do lodowatego Bałtyku), brodził w kałużach ubrany w kalosze (wcześniej nie było takiej okazji, bo wiosna i lato niemal bezdeszczowe), budował zamki z piasku, robił babki, ganiał za psem...




2 komentarze:

  1. pewnie z zupą to niekiedy i ja mam problemu. z resztą nie będę się oszukiwać i kotlet potrafi mi na bluzkę wypaść z buzi. od małego mam duże predyspozycje do brudzenia przy jedzeniu tym bardziej duży szacunek dla Antosia :))
    ps. w te wakacje nie zjadłam ani jednego loda poza jednym z Mc'Donalda... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wakacje z dziećmi to najlepsze wspólne spędzanie czasu, moja Natalka również wiele nowych potraw nauczyła się jeść, no ale jej ulubionym słowem jakie wypowiada to jest kotek, albo miał, miał, bo takiego jednego mamy w domu:)

    OdpowiedzUsuń