Strony

.

.

środa, 17 października 2012

Wpis gościnny: Jestem miasto. Warszawa.


Czekali na Nas długo, pierwsze zaproszenie dostaliśmy jakiś rok temu. My wciąż odkładaliśmy ten wyjazd na później i później...a czas leciał. W końcu postanowiliśmy, że jedziemy. Choć znamy Ich od dawna i wiemy Jacy są, zżerała nas ciekawość jakie to sobie gniazdo w tej Warszawie uwili.
 
Plan był prosty, wyjedziemy w piątek wczesnym rankiem by być całe 3 dni w Warszawie nie tracąc ani jednego dnia z tego weekendu. Wstaliśmy zgodnie z planem, wpakowaliśmy śpiące dzieci do samochodu i szczęśliwi i podekscytowani wyjechaliśmy z Wrocławia. Jakieś 2 godziny drogi za Wrocławiem jeden telefon sprawił, że musieliśmy zawrócić, a Mąż w pełni dyspozycyjny musiał stawić się punkt 10 na pewnym spotkaniu. I się stawił. A my Warszawę powitaliśmy dopiero ok godz. 17.  Dobrze mieć w takich chwilach dystans do pewnych osób i niekończące się pokłady cierpliwości.
 
W ciągu pozostałych dwóch dni Warszawa pozytywnie nas zaskoczyła i totalnie zauroczyła. Park Łazienkowski mienił się wszystkimi kolorami jesieni, wiewiórki jadły orzechy z ręki, paw biegał po trawie, sarna kroczyła spokojnie wśród łazienkowskich drzew... a ja dawno nie jadłam tak pysznych rurek z kremem.
Centrum Nauki Kopernik okazało się miejscem niesamowitym, wciągającym bez reszty i to nawet takie maluchy jak nasze dzieci. Strefa Bzzz, kręcące się koła, Zośka zamknięta w bańce mydlanej, strzały rakietą, latający dywan i ogromniaste cymbałki to tylko kropla w morzu atrakcji, które mieliśmy przyjemność poczuć wszystkimi zmysłami. Co za miejsce! Mimo tłumów nie bardzo chciało się  wychodzić a wspomnienia z tego miejsca są wciąż żywe.
Odwiedziliśmy również miejsce wypchane po uszy książkami, z pysznymi ciastkami i kawą. Ni to sklep, ni to kawiarnia, ale poczytać tam sobie można. Taki po prostu Czuły Barbarzyńca na Powiślu. I nabyliśmy sobie na pamiątkę książkę. Już ulubioną. JESTEM MIASTO. WARSZAWA. I z Paniami- Autorkami : Marianną Oklejak i Aleksandrą Szkoda była okazja się spotkać i dedykację z autografem dostać (tak na marginesie to wyjazd ten bardzo wzbogacił moją wiedzę na temat książek dla dzieci, w Czułym Barbarzyńcu mogłam zajrzeć i przeczytać z dziewczynkami wiele książek z naszej listy „wanted”, a obszerna Antosiowa biblioteczka również zaznajomiła nas z wieloma pozycjami. I nasza lista wcale się nie zmniejszyła, wręcz przeciwnie).
Starówka wydała nam się również uroczym miejscem, w blasku słońca zachwycały mnie odbudowane kamienice, kościoły i nawet Pałac Prezydenta miał w sobie to coś. Spacerując po ulicach Warszawy czułam się jak na wakacjach, chciałam żeby czas się zatrzymał a tamten spokój ducha, który wtedy odczuwałam został ze mną na zawsze. I uwierzcie mi, nie piłam alkoholu, nie paliłam i nie brałam narkotyków. Byłam z ludźmi których uwielbiam a ich obecność wystarczyła by nosić różowe okulary na nosie. Dziękujemy za gościnę kochani. A do Warszawy na pewno wrócimy. Chcemy więcej!
 

 
A po mój wpis gościnny zapraszam TU.


2 komentarze:

  1. No bo miasto na W. z perspektywy odwiedzin u znajomych wyglada calkiem inaczej :)
    Super mieliscie weekend :)

    OdpowiedzUsuń