Strony

.

.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Niania

Temat poszukiwania Niani jest obecnie tematem nr 1 w naszym domu. Zbliża się bowiem nieuchronnie, wielkimi krokami, dzień w którym będę musiała zostawić Antosia z Piastunką, a sama wyruszę do pracy. Mimo, iż zdecydowałam się na początek wrócić na niepełny wymiar godzin, sama myśl o pozostawieniu Antosia pod opieką kogoś obcego spędza mi sen z powiek. Zaczęłam zatem szukać Niani. Kroki swe skierowałam na popularny portal internetowy, na którym ogłaszają się opiekunki oraz mamy szukając się wzajemnie. Odzew był natychmiastowy i w ilości przekraczającej moje najśmielsze oczekiwania. Panie pisały maile, dzwoniły…Wiedziałam dobrze kogo szukam, miałam jasno określone kryteria, wymagania, oczekiwania. To znacznie ułatwiło sprawę, gdyż wiele Pań okazało się nieodpowiednimi już w czasie rozmowy telefonicznej. Te, które zrobiły na mnie pozytywne wrażenie podczas rozmowy telefonicznej zapraszałam do domu w celu bliższego poznania. Po kilku dniach nieustannie dzwoniącego telefonu oraz ciągłych odwiedzin Opiekunek w naszym mieszkaniu zdecydowaliśmy się. Mam nadzieję i wierzę, że decyzję podjęliśmy słuszną. Na pewno o tym jeszcze kiedyś napiszę. Dzisiaj chciałam skupić się raczej na tych Nianiach, z którymi razem z M. nie mieliśmy ochoty podjąć współpracy.


Tak, jak pisałam wcześniej najpierw starałam się rozmawiać z Paniami przez telefon. Panie zazwyczaj opowiadały o sobie i o swoim doświadczeniu, a w miarę potrzeby zadawałam dodatkowe pytania by dowiedzieć się wszystkiego, co mnie interesowało. Zdarzył się jednak i taki telefon, kiedy to Pani obsypała mnie ogromną ilością pytań w stylu: „czy dziecko jest grzeczne?” „czy długo śpi w ciągu dnia?” „czy w budynku jest winda?” „jak daleko jest do pobliskiego parku?” po czym nie dając mi dojść do słowa stwierdziła, że ona się zastanowi i jak będzie zainteresowana to zadzwoni w przyszłym tygodniu. Inna natomiast w czasie rozmowy telefonicznej przekonywała mnie, iż mimo wysokiej ceny, na którą nie możemy sobie z M. pozwolić powinniśmy Ją właśnie zatrudnić gdyż jest najlepszą nianią i tylko z Niej będziemy zadowoleni. Powtarzała w kółko to samo, mówiła szybko i nijak nie dawała zakończyć ze sobą rozmowy. Opowiadała o swoich problemach finansowych, o tym że musi zapłacić rachunki itd. Jak zaproponowałam Jej spotkanie, dla świętego spokoju, byle tylko móc się rozłączyć, stwierdziła, że w tym tygodniu to nie ma czasu, bo idzie do fryzjera i umówiła się z koleżanką, w przyszłym ma urlop…także może za dwa tygodnie.

Jak tylko któraś z Pań wydawała się spełniać nasze oczekiwania, zapraszałam ją w celu bliższego poznania. I tak np. drugiego dnia poszukiwań przyszła do nas Pani, która pracowała 10 lat na oddziale noworodkowym, a następnie była nianią. Tak twierdziła. Natomiast na udokumentowanie pracy w szpitalu nie miała nic, poza jakimś świstkiem o skończonym kursie pierwszej pomocy, który to kurs odbyła we wczesnych latach 80tych. Pani wyraźnie się u nas podobało, bo pokusiła się nawet o następujące stwierdzenia: „No tu u Pani to bym mogła pracować, mam ulicę dalej dużo koleżanek” W dodatku opowiadała, że „z dziećmi to Ona wojuje już od 6 lat, ale zawsze bierze takie najmniejsze, bo te starsze to trzeba pilnować - nigdy nie wiadomo co takiemu strzeli do głowy”. Ponadto opowiadała o swoich sprawdzonych metodach wychowawczych polegających na zamykaniu dzieci w pokoju na klucz, gdy tylko były nieposłuszne. Na koniec przeszła do opowieści, jak ciężko Jej się żyje, że jej jedyną rozrywką jest telewizja kablowa i że jest nianią bo z emerytury nie starcza Jej na, i tu cytuję, „żarcie”. Na pytanie o to, co robi z dzieckiem w ciągu dnia zdziwiona odpowiedziała „ No jak to co…bawię się”. O zgrozo…już sobie wyobrażam Jej opiekę nad Antosiem – biedak płacze zamknięty w pokoju, a Ona z koleżankami pije kawę i ogląda seriale…

Innym razem przyszła Pani posiadająca świetne referencje, zadbana, uśmiechnięta…czar prysł gdy zaczęła opowiadać, że jest tak świetną Nianią, że dzieci wolą spędzać czas z Nią niż z rodzicami. Że wszystkie dzieci, którymi się dotąd opiekowała płakały jak wracali rodzice i cieszyły się gdy rano zostawały z Nią. Ponoć jedna dziewczynka na swoich urodzinach bawiła się tylko z nianią i tylko z prezentu od Niej się cieszyła, nie zwracając uwagi na zaproszonych gości. Dodatkowo Pani przekonywała nas jak zbawienny wpływ na rozwój dziecka ma telewizja i że robimy błąd wychodząc z założenia, że dzieci należy przed telewizją chronić, a nie sadzać. Zadzwoniłam do Niej dzień po naszym spotkaniu, by podziękować za wizytę i poinformować, że nie do końca tego szukamy. Pani była oburzona, stwierdziła że robimy straszny błąd i że trudno będzie o kogoś lepszego. No cóż…

Trafiła do nas również Pani, która pouczała mnie co powinnam robić z własnym dzieckiem. Trafiła właśnie w porze spania Antosia, który troszkę marudził próbując zasnąć w łóżeczku…zostawiliśmy go zatem w Jego pokoiku, i poszliśmy z Nią porozmawiać. Była wręcz oburzona, że zostawiliśmy marudne (nie płaczące, a marudne) dziecko samo w pokoju i pouczała mnie, że nie powinnam nigdy tak robić, bo Antosiowi jest smutno. Nie pomogło nawet, gdy powiedziałam, że Antos codziennie ‘mantruje’ kilka minut po czym ładnie sam zasypia. I że nie jest mu smutno tylko jest zmęczony.


Niań poznaliśmy dużo więcej. Powyżej opisałam tylko te najbarwniejsze postaci. Co mnie najbardziej zdziwiło w czasie tych wszystkich spotkań, to to, że wielu osobom wydaje się, że bycie nianią to taka sobie ot lekka i przyjemna praca dla każdego...co poniektóre Panie nawet nie zainteresowały się dzieckiem leżącym w sąsiednim pokoju, zdarzyła się taka, która bardzo uważała, żeby Antek jej nie obrzygał i jak tylko mu się odbiło to szybko oddała Go w moje ręce lekko zniesmaczona.


Na szczęście poznaliśmy też Panie, które kochają dzieci. Mają do nich serce, cierpliwość i są Nianiami z powołania. Spośród Nich wybraliśmy Panią Agnieszkę. Oby wybór okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.



4 komentarze:

  1. Ooo to super, zaciskam zatem mocno kciuki ale znając ciebie to na pewno strzał w dziesiątkę :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wielką nadzieję, że wybrana przez Was Pani okaże się być osobą, której potrzebujecie i sprawdzi się w swojej-nie ukrywajmy, trudnej roli, znakomicie. Buźka (K)

    OdpowiedzUsuń
  3. zaciskam mocno kciuki, oby to była Ta jedyna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję...trzymajcie mocno!! i oby się udało

    OdpowiedzUsuń