W zeszły piątek byliśmy całą rodziną u dentysty. Była to Antosia pierwsza wizyta w gabinecie stomatologicznym i miała ona na celu tylko i wyłącznie zapoznanie się i oswojenie z samą instytucją dentysty. Tak na wszelki wypadek, jakby gdzieś, kiedyś musiał "na serio" usiąść na fotelu. Miałam też trochę nadzieję, że taka wizyta sprawi, iż Antoś trochę chętniej będzie mył zęby. Choć staram się być w tym temacie konsekwentna nie da się ukryć, że czas mycia zębów nie należy do najprzyjemniejszych chwil w ciągu dnia. Antoś zwyczajnie myć zębów nie lubi.
Na początku wizyty Antek trochę się bał i nie dał się przekonać do otwierania szeroko buzi. Trzeba było przekonać Go sposobem. Najważniejsze jednak, że się udało. Później było już tylko lepiej. Antoś zrobił "papa" doktorowi, wybrał sobie nową szczoteczkę i pastę do zębów (wybraliśmy Pana Strażaka z tej serii) i wróciliśmy do domu. Ponieważ M. musiał zostać dłużej (tak, tak..On jeden z całej naszej trójki nie usłyszał magicznych słów "brak ubytków" :)) postanowiliśmy wrócić do domu tramwajem. A musicie wiedzieć, że podróże tramwajem to dla nas nie lada atrakcja, którą zawsze wspominamy przez wiele dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz