Nie da się ukryć, że trochę zazdroszczę Mamom, które mogą pójść z Dzieckiem na zakupy..ah, jak fajnie by było móc wyjść z Antosiem do galerii i coś sobie kupić, przymierzyć, pooglądać..
U nas wygląda to tak: Jedziemy na zakupy, w momencie wejścia do centrum handlowego Antoś wyraźnie się niepokoi. Wchodzę do jednego, góra dwóch sklepów, w każdym nerwowo się rozglądam. O mierzeniu nie myślę. Czuję się jakbym siedziała na bombie. W niedługim czasie bomba wybucha. Antoś się wyraźnie denerwuje, chce wyjść z wózka, marudzi, płacze (płacze to delikatnie powiedziane...drze się w niebogłosy). Wychodzimy ze sklepu, idziemy do stoiska z lodami i kupujemy jedną gałkę - to jedyny sposób by mieć dodatkowe 20 minut. Przez ten czas załatwiam najważniejsze sprawy i sklepy i wychodzimy.
Jeżeli potrzebuję kupić coś konkretnego np. książkę, coś co upatrzyłam sobie wcześniej - bez opcji kupowania lodów wchodzimy do jednego sklepu i załatwiamy sprawę najszybciej jak się da. Gorzej jest jeśli musimy kupić Antosiowi np. buty. Podczas mierzenia Antoś ucieka ze sklepu (najczęściej właśnie w mierzonym nowym bucie), czasami uda się go zagadać, ale nie jest to proste.
Zdarza się (niestety sporadycznie) że w drodze na zakupy zaśnie w wózku..wówczas jest luz - mogę chodzić, przymierzać, wybierać...tak długo, aż się nie obudzi rzecz jasna :)
Eh..Typowy z Niego facet. Zakupów nie lubi i kropka!!
O mamo co ja bym zrobiła :D??
OdpowiedzUsuńNo może z czasem polubi ;)?
Eh, przestałam się już łudzić. W zasadzie od urodzenia nie lubił chodzić po sklepach. Wiadomo, jak jeździł w gondoli to było łatwiej Go troszkę oszukać :) no i częściej spał :)...
UsuńTrzymam kciuki, żeby się udało :)
OdpowiedzUsuńKittie, nie mogłam znaleźć meila do Ciebie na blogu, więc pisze tu (nie na temat wiec jak cos to skasuj ten komentarz...)
OdpowiedzUsuńJak się czujesz?? Myślałam o Tobie ostatnio :)
Pozdrawiam ciepło !!!
A.
dziękuję bardzo..już Ci odpisałam :)
UsuńBuźki
Miło się czyta ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie. ;)
dziękuję i od razu zaglądam :)
Usuń