Na pomysł napisania tego posta wpadłam po przeczytaniu komentarza Lukas'a vel JB pozostawionego pod poprzednim wpisem. Dla zainteresowanych inicjały JB to nic innego jak Justin Bieber - Łukasz (bo tak brzmi imię autora tego komentarza) bowiem otwarcie mówi o tym, że jedna piosenka wykonawcy wpadła Mu w ucho i wyjść z ucha oraz głowy nie chce..i choć wszyscy trochę się z Niego z tego powodu podśmiewamy to czyż nie każdy ma jakąś słabość, do której niekoniecznie jest chętny się przyznać?? I czy nie cenimy za odwagę ludzi, którzy głośno i z pewną dozą dystansu do samego siebie mówią o swoich nietypowych upodobaniach??
Ale wracając do początku. Łukasza poznaliśmy z M. przy okazji zapraszania znajomych i przyjaciół na nasz ślub - był wówczas chłopakiem Natki i to w Jego towarzystwie Natka postanowiła spędzić nasze wesele (a później także resztę życia). Pamiętam jak dziś dzień, gdy widzieliśmy się po raz pierwszy. Muszę w tym miejscu napisać, że Łukasz to jedna z tych osób, które poznajesz i po pierwszej konfrontacji masz nadzieję, że pozostawiłeś po sobie dobre wrażenie w związku z czym jest szansa na kolejny wspólny wieczór. Na szczęście od tamtego czasu wspólnych wieczorów było sporo, były kilkudniowe odwiedziny u nas, a nawet wspólne wakacje. Łukasz z M. tak się zaprzyjaźnili, że obecnie ciężko jest im opuścić okazję spędzenia razem czasu :). A my z Natką nie narzekamy, bo między nami też "iskrzy" :)
Łukasz to człowiek o dużym poczuciu humoru, który doskonale odnajduje się w nowym towarzystwie i chyba z każdym potrafi znaleźć wspólny język. Był chyba najzabawniejszym i najbardziej wyluzowanym Panem Młodym, na którego weselu przyszło mi się bawić. Świetnie tańczy układy Michaela Jacksona, śpiewa piosenki Stachurskiego i ma w swojej głowie mnóstwo informacji także tych z kategorii "wiedza niepotrzebna". Jest uwielbiany przez dzieci - swoich jeszcze nie posiada, ale cudzym chętnie poświęca czas i uwagę. Jest rannym ptaszkiem, ale jednocześnie wykazuje wiele empatii dla śpiochów i leniuchów..no chyba, że dzień wcześniej zaplanował wyjazd o 8 rano - wówczas nie ma szans na zmianę planów...choćby się waliło i paliło, bez względu na to o której wszyscy poszli spać On o 7.48 będzie siedział w aucie i nerwowo poganiał całe towarzystwo :). Lubi whiskey, sushi i przywiązuje dużą wagę do butów, które nosi. W pracy zawodowej najwyraźniej minął się z powołaniem - w Dniu Kobiet zaufane grono chłopców zorganizowało dla swoich żon pokaz ala Chippendales i muszę przyznać, że Łukasz czuł się w swojej roli jak ryba w wodzie..dodatkową atrakcją, jaką nam zafundował było nieoczekiwane wejście w woka pełnego oleju po smażonych krewetkach, który to olej studził się na balkonie. Wyobraźcie sobie Jego minę, gdy zobaczył swojego prawie nowego klapka całego w oleju :)..swoją drogą jestem ciekawa czy wciąż próbuje go wyczyścić czy dał za wygraną i spisał klapki na straty...
Tak więc Łukaszu - cieszymy się, że tworzycie z Natką taką fajną parę; cieszymy się, że się z nami kolegujecie i życzymy Ci, byś zawsze był tylko i wyłącznie sobą, gdyż życie bez Ciebie z pewnością byłoby o wiele nudniejsze!!!
Wo więc sam nie wiem co mam napisać... już po przeczytaniu nagłówka że coś o mnie będzie byłem zaskoczony a po przeczytaniu całości o tym jak Ty mnie widzisz no i mam nadzieję że inni tak samo mnie oceniają to się nawet wzruszyłem !!!
OdpowiedzUsuńNo cóś piknego ! Wiele o sobie słyszałem różnych rzeczy ale nikt nigdy tego nie opisał wiec naprawdę czuję się zaszczycony Bardzo Ci DZIEKUJĘ
Zapraszam Was z Michałem na backstage po koncercie zrobimy sobie wspólne zdjęcia i przejedziemy się wypasioną limuzyną do McDonaldsa.