Kolejną umiejętnością, którą mamy opanowaną prawie do perfekcji jest samodzielne jedzenie - w zasadzie wszystko poza zupą zjadane jest bez najmniejszego problemu. Jogurt z kubeczka, kanapeczki, mięsko, warzywa, owoce, makaron - trafiają prosto do buzi przy pomocy sztućców. Tylko zupa jeszcze trochę ucieka z łyżki..no ale umówmy się - z zupą wcale nie jest tak prosto :).
Wakacje nie byłyby wakacjami gdyby nie pewne rozluźnienie w kwestii diety..i tak Antoś po raz pierwszy jadł gofry oraz lody - musielibyście widzieć Jego minę gdy dostał swoją pierwszą własną gałkę lodów - delektował się nim dobre pół godziny..czas się dla Antosia zatrzymał i nic innego nie było ważne :)
Ponadto Antoś zaczął sam zjeżdżać na zjeżdżalni (wcześniej tylko przy asekuracji kogoś dorosłego), kąpał się w morzu (wiele razy...był dużo wytrwalszy niż niejeden dorosły - po prostu rozpędzał się i wbiegał do lodowatego Bałtyku), brodził w kałużach ubrany w kalosze (wcześniej nie było takiej okazji, bo wiosna i lato niemal bezdeszczowe), budował zamki z piasku, robił babki, ganiał za psem...
pewnie z zupą to niekiedy i ja mam problemu. z resztą nie będę się oszukiwać i kotlet potrafi mi na bluzkę wypaść z buzi. od małego mam duże predyspozycje do brudzenia przy jedzeniu tym bardziej duży szacunek dla Antosia :))
OdpowiedzUsuńps. w te wakacje nie zjadłam ani jednego loda poza jednym z Mc'Donalda... :(
Wakacje z dziećmi to najlepsze wspólne spędzanie czasu, moja Natalka również wiele nowych potraw nauczyła się jeść, no ale jej ulubionym słowem jakie wypowiada to jest kotek, albo miał, miał, bo takiego jednego mamy w domu:)
OdpowiedzUsuń